paw paw na raka opinie

Badania wykazały ponadto, że trastuzumab zwiększa szansę przeżycia w późnym stadium raka piersi. Jest on często dobrze tolerowany przez pacjentów, niezależnie od ich wieku, jednak mogą wystąpić skutki uboczne w postaci objawów grypopodobnych, czyli gorączki czy dreszczy, jak również bóle mięśni i nudności. Kup teraz: PAW PAW suplement anty rak za 198,10 zł i odbierz w mieście Radzyń Podlaski. Szybko i bezpiecznie w najlepszym miejscu dla lokalnych Allegrowiczów. Dog Licking and Chewing Paws due to Stress or Boredom. Paw biting and licking can also be a sign of mental distress in dogs. Dogs may use it as a method of self-soothing when they experience anxiety. Similar to nail biting in humans. They may also lick or chew to relieve boredom. Factors that contribute to stress-induced paw chewing include: Sprawdź opinie o Paw-Bud Paweł Rak Kraśnik. Informacje o zarobkach, kadrze zarządzającej, atmosferze ! Opinie klientów: 4.7/5. Ubezpieczenie onkologiczne zabezpiecza tylko przed niektórymi rodzajami raka. Suma ubezpieczenia w razie zachorowania np. na białaczkę czy inny nowotwór złośliwy może zostać wykorzystana na dowolny cel, np. konsultacje lekarskie, leki nierefundowane czy innego rodzaju opiekę. Porównaj oferty ubezpieczenia OC i Männer Die Mit Jeder Frau Flirten. Najlepiej ocenione produkty marki Dr Paw Paw Zobacz wszystkie Świetny nawet dla cienkich włosów Już dawno chciałam kupić ten produkt jako ochrona włosa przed ciepłem suszarki lub lokówki. Nie spodziewałam się, że oprócz tego nada włosom piękny blask i zapach. Jest świetny nawet dla cienkich włosów jak moje. Używam go po każdym myciu na lekko wilgotne końcówki. Jest genialny Przejdź do recenzji Obecnie ulubiony Zużyłam dwa opakowania tego cuda i obecnie jest moim ulubionym balsamem do ust, zarówno samodzielnie jak i pod bardziej matowe pomadki ( idealnie przygotowuję usta, nawilża i pozostawia ukojone). Nie będę więcej się rozpisywała, gdyż musiałabym powielać pozytywne opinie o nim, które inni już napisali. Polecam! Przejdź do recenzji PAW-PAW Powoduje izolację komórek rakowych poprzez odcinanie im dostaw krwi, a w efekcie ich obumieranie Odkrycie PAW - PAW to absolutny przełom w walce z chorobami dotychczasowe wyniki badań zdają się na to wskazywać. Przeprowadzone ostatnio studia kliniczne nad leczniczym wykorzystaniem tej rośliny są pozytywnie powoduje izolację komórek rakowych poprzez odcinanie im dostaw krwi, a w efekcie ich jaki uzyskano potwierdzany jest badaniami laboratoryjnymi i diagnostyką (nawet płuc czy mózgu) zmniejszają się, a nawet całkowicie znikają. Zauważono ponad to, że PAW - PAW wpływa niszcząco na zakażenia grzybami ( paznokci) oraz pasożytami. Na bazie tej rośliny wyprodukowano już szampon przeciwko wszom, wkrótce pojawi się maść przeciwko łuszczycy, egzemie oraz półpaścowi (shingelis). Dr McLaughlin mówi, że PAW - PAW skuteczny jest także z guzami łagodnymi, właściwie z każdym typem anormalnej tkanki, która rozwija się szybciej niż normalne, zdrowe komórki. PAW - PAW nadaje się do wykorzystania w trakcie chemioterapi oraz radiacji. Studia wskazują, ze przyczynia sie do lepszej efektywności tych zabiegów oraz zmniejsza ich skutki McLaughlin od 1976 roku, jako profesor na Purdze University, prowadził z dwoma innymi profesorami na zlecenie National Cancer Institiut przez 6 lat studia nad efektywnością roślin leczniczych do zastosowania przy nowotworach. Z ok. 3 500 przebadanych roślin PAW-PAW okazał sie wyodrębnił aktywnych biologicznie składników rośliny, z których właśnie acetogeniny są odpowiedzialne za główne działanie medyczne tego zioła. Niezwykłość tej rośliny została potwierdzona w badaniach na zwierzętach (myszy). Wyniki były szokujące. Odmiany nowotworów występujące u ludzi i wszczepiane myszom po prostu znikały... PAW - PAW jest rośliną niezwykle skuteczną samą w sobie. Nie potrzebuje za tym generalnie terapii wspomagających. Niemniej istnieją produkty, które mogą dodatkowo podnieść efektywność PAW- PAW. Są to: Noni, Immune Stimulator, Colostrum oraz Protease Plus (zwłaszcza w wypadku nowotworów układu pokarmowego). Nie można natomiast przyjmować PAW - PAW razem z jakimikolwiek stymulatorami tarczycy ( albo CoQ10 (koenzym Q10). PAW-PAW PRZYPADKI KLINICZNE:Oto opisy niektórych przypadków, które pozwolono podać do publicznej wiadomości. Pochodzą one z niedawnych studiów klinicznych: PACJENT NR 8 - Rak jądra 7 miesięcy chemioterapii połączonej z Paw-Paw. Guz ustąpił całkowicie, zniknęły też całkowicie zrakowania 14 węzłów chłonnych. PACJENT NR 12 - Rak piersi w czwartym stadium (najgorszy z możliwych) z przerzutamiPo 6 tygodniach kuracji Paw-Paw następuje zatrzymanie rozwoju choroby oraz zmniejszenie rozmiaru guzów o połowę. PACJENT NR 56 - Rak prostaty w czwartym stadiumPo 6 tygodniach następuje zatrzymanie rozwoju choroby i zmniejszenie guza o 25%. PACJENT NR 75 - Rak prostatyPo upływie 6-8 tygodni wyniki badań - prostata w normie. PACJENT NR 52 - Non Hodgkins LymphomaPacjent chorował roku, przechodził chemioterapię 3 razy. W ciągu 35 dni kuracji ilość ciałek białych spadła z 34,000 w mm3 do 11,200. Norma zdrowego człowieka to zakres od 3,500 do 12,000. Limfocyty spadły zaś z 67% do 30% co mieści się w wymaganych 16%-43% u człowieka zdrowego. PACJENT NR 3 Zniknięcie guza nowotworowego potwierdzone za pomocą rezonansu magnetycznego. O niezwykłych właściwości Paw-Paw należy także fakt, że roślina może przyczynić się do niszczenia komórek odpornych na działanie leków stosowanych w ramach chemioterapii. Roślina wymaga jeszcze dalszych badań i studiów zanim oficjalnie medycyna nada jej status leku antyrakowego. Tak czy inaczej dotychczasowe studia są niezwykle obiecujące. Dr. McLaughlin mówi, że Paw-Paw pozbawia energii anormalne komórki. Każda komórka potrzebuje energii do rozwoju. Komórki rakowe dla jej wytworzenia wchłaniają każdą ilość cukru jaka jest im dostępna. Następnie wytwarzją biochemiczne substancje celem rozpuszczania zdrowej tkanki dla pozyskiwania glukozy dla dalszego wzrostu. Po drugie Paw-Paw uniemożliwia rozwój sieci naczyń krwionośnych, których potrzebuje rak dla własnego wzrostu. Proces ten znany jest jako angiogeneza. Bez dodatkowej krwi i tlenu rak nie tworzy przerzutów. Jak na razie Nature's Sunshine jest jedynym producentem Paw-Paw z prawem wyłączności do jej zasobów i właścicielem wszystkich istniejących patentów. Na rynku znajduje się tzw. Graviola, albo Brasilian Paw Paw. Jest to ubogi krewny, albo słaba "kopia" autentyku o nieporównywalnych właściwościach. SKŁAD KAPSUŁKI:Ekstrakt Paw - paw - 12,5 mg SPOSÓB UŻYCIA:Przyjmować po 1 kapsułce 4 razy dziennie w czasie posiłku OPAKOWANIE:120 kapsułek Indeks W magazynie 100 Przedmioty Specyficzne kody Kupujesz oryginalny wyprodukowany w USA produkt NSP. PRZECIWRAKOWYekstrakt z drzewa Paw Paw Suplement diety w kapsułkach PAW PAW NSP Opakowanie jest fabrycznie zamknięte i nienaruszone. Świadczy o tym znajdująca się pod zakrętką hermetyczna membrana. SKŁAD 1kps: - wyciąg z drzewa Paw Paw 380 mg ( w tym 8mg acetogeniny) - substancja pomocnicza (stearynian magnezu) - kapsułka (żelatyna, woda) Data przydatności:08/2015 OPAKOWANIE 180 KAPSUŁEK stanowi miesięczną kurację. Dozowanie:3 x dziennie po 2 kapsułki w trakcie posiłku. Zaleca się przyjmować Paw Paw przez minimum 4 miesiące!!! PRODUKT ORYGINALNY firmy NATURE'S SUNSHINE USA. OPAKOWANIE POSIADA OPIS W JĘZYKU ANGIELSKIM. UWAGA!!! Nie można przyjmować PAW - PAW razem z jakimikolwiek stymulatorami tarczycy ( np. jod ) (mogą zmniejszać działanie Paw Paw), suplementami zawierającymi koenzym Q10, witaminą C. Nie stosować w czasie ciąży i podczas karmienia piersią. Dr. Jerry McLaughlin badał właściwości tego drzewa na przestrzeni wielu lat. Jego amerykańskie badania wykazały, że roślina ta posiada silne właściwości zwalczające raka. Dlatego Paw Paw często staje się ostatnią deską ratunku dla chorych, którym medycyna konwencjonalna nie potrafi pomóc. W liściach, gałązkach i korze Paw paw znajdują się tzw. Acetogeniny, które również zawarte są w preparacie, jako substancja lecznicza wykazują udokumentowane badaniami działanie antynowotworowe. Paw Paw jest rewolucyjnym preparatem służącym walce z rakiem. W tym preparacie NSP substancją czynną jest pozyskana z drzewka Paw Paw acetogenina . Inteligentne związki Generalnie już dość dawno odkryto, że acetogeniny wykazują silne działanie przeciwrakowe, insektobójcze i mikrobobójcze. Niedawne badania wykazały, że owe acetogeniny są doskonałymi inhibitorami procesów enzymatycznych zachodzących wyłącznie w błonach komórek rakowych. Stąd też ich skuteczność w unieszkodliwianiu tkanek rakowych przy jednoczesnej pobłażliwości dla zdrowych komórek. Nic więc dziwnego, że w USA główny ciężar finansowania badań acetogenin wzięły na siebie National Cancer Institute (Narodowy Instytut Raka) i National Institute of Health (Narodowy Instytut Zdrowia). Okazuje się, że zawarte substancje skuteczne są także w przypadku guzów opornych na inne rodzaje terapii. Chodzi o to, że komórki rakowe, które „przeżyły” chemioterapię mogą się uodporniać na lek użyty podczas terapii, a nawet na inne, niekoniecznie spokrewnione z nim leki. Reakcja taka nazywa się MDR. Acetogeniny poprzez swoje działanie zabijają komórki uodpornione na wiele leków. Mechanizm działania Paw Paw polega na odcinaniu guzowi dostępu do krwi człowieka, która jest dla niego pożywieniem, ponieważ zawiera cukry i składniki odżywcze. Preparat ten ma dużą istotną zaletę, która odróżnia go od leków chemicznych - działa wyłącznie na anormalne komórki, czyli wszelkiego rodzaju guzy, działa nawet na guzy złośliwe. Odnotowano również przypadki w których kuracja paw paw zaowocowała cofaniem się przerzutów! Ten wspaniały preparat można bezpiecznie stosować równocześnie z naświetlaniami (radiacją), czy chemioterapią, a co więcej złagodzi skutki uboczne wyżej wspomnianych zabiegów. Co najważniejsze: nie obciąża organizmu wycieńczonego chorobą, a powoduje samodestrukcję tkanek nowotworowych. . Dr Jerry McLaughlin, b. profesor Purdue University, od wielu lat pracuje nad rośliną zwaną Paw-Paw. Jego prace doprowadziły do uzyskania przez Purdue University kilku patentów naukowych na ekstrakty z tej tajemniczej rośliny. Nature’s Sunshine stała się posiadaczem tych patentów i jak na razie oferuje jedyny na rynku standaryzowany pod kątem zawartości acetogenin Paw-Paw. Odkrycie Paw-Paw to być może przełom w walce z chorobami nowotworowymi. Przynajmniej dotychczasowe wyniki badań zdają się na to wskazywać. Przeprowadzone ostatnio studia kliniczne nad leczniczym wykorzystaniem tej rośliny sa pozytywnie zaskakujące: Paw-Paw powoduje izolację komórek rakowych poprzez odcinanie im dostaw krwi a w efekcie ich obumieranie. Sukces jaki uzyskano potwierdzany jest badaniami laboratoryjnymi i diagnostyką wizualną. Guzy (nawet płuc czy mózgu) w dużej liczbie przypadków zmniejszają się, a nawet zanikają. Dr McLaughlin mówi, że Paw-Paw jest do zastosowania także w walce z guzami łagodnymi, właściwie z każdym typem anormalnej tkanki, która rozwija się szybciej niż normalne, zdrowe nadaje się do wykorzystania w trakcie chemioterapii oraz radiacji.. Studia wskazują, że przyczynia się do lepszej efektywności tych zabiegów oraz pomniejsza ich skutki uboczne. Dr Mclaughlin od 1976 roku jako profesor na Purdue University prowadził z dwoma innymi profesorami na zlecenie Narodowego Instytutu Badań nad Rakiem (National Cancer Institute) przez 6 lat studia nad efektywnością roślin leczniczych. Z ok. 3500 przebadanych roślin Paw-Paw okazał się najlepszy. Dr McLaughlin wyodrębnił ok. 50 aktywnych biologicznie składników rośliny, z których właśnie acetogeniny są odpowiedzialne za główną akcję medyczną ziela. Niezwykłość rośliny została później potwierdzona w badaniach na zwierzętach. Wyniki były szokujące. Odmiany nowotworów występujących u ludzi i wszczepianych myszom po prostu zanikały... Do niezwykłych właściwości Paw Paw należy także fakt, ze roślina może przyczyniać się do niszczenia komórek odpornych na działanie leków stosowanych w ramach chemioterapii. Roślina wymaga jeszcze dalszych badań i studiów zanim oficjalna medycyna nada jej status leku. Tak czy inaczej dotychczasowe badania są niezwykle obiecujące. Dr McLaughlin mówi, że Paw Paw pozbawia energii anormalne komórki. Każda komórka potrzebuje energii do rozwoju. Komórki rakowe dla jej wytworzenia wchłaniają każdą ilość cukru jaka jest im dostępna. Następnie wytwarzają biochemiczne substancje służące rozpuszczaniu zdrowej tkanki w celu pozyskiwania z niej glukozy dla dalszego własnego wzrostu. Po drugie Paw Paw uniemożliwia rozwój sieci naczyń krwionośnych, których potrzebuje rak dla własnego wzrostu. Proces ten znany jest jako angiogeneza. Bez dodatkowej krwi nie tworzy przerzutów. Jak na razie Nature’s Sunshine jest jedynym producentem Paw Paw z prawem wyłączności do jego zasobów i właścicielem wszystkich istniejących patentów. Paw-Paw przypadki kliniczne: - moja córka, Ewa, zachorowała na raka. Guz wykryto w mózgu, w pobliżu przysadki mózgowej. Szybko rozpoczęła kurację, która obejmowała przyjmowanie Paw Paw. Tacy jesteśmy szczęśliwi, że to uczyniła. Tuż przed rozpoczęciem chemoterapii Ewa przeszła MRI, który wykazał drugi guz (przerzut) w obszarze szyszynki. Niemniej guz pierwotny zmniejszył się bardzo wydatnie. Ostatni MRI wykazał zniknięcie drugiego guza, zaś ten pierwotny zmniejszył się znowu. Lekarz onkolog zadzwonił do Ewy, wyrażając zdziwienie z powodu zmniejszenia pierwotnego guza i zniknięcia wtórnego. Guz Ewy jest jak bomba klustrowa, dotknij go a natychmiast rozsypie zarodniki raka wszędzie! Badania jednak nie wykazują przerzutów w obszarze kręgosłupa. Jest to niebywałe, ponieważ ten typ raka zawsze tworzy przerzuty do kręgosłupa. - Miałem raka skóry w czwartym stadium na ramieniu. Po jego operacyjnym usunięciu wszystko było w porządku przez cały rok. Jednakże wkrótce potem zacząłem odczuwać kłopoty z sercem. Na pogotowiu wykonano rentegen, który wykazał obecność masy komórek rakowych w płucach. Udałem sie do specjalisty onkologa. Rak pojawił się w moich płucach i węzłach chłonnych. Lekarz powiedział, że biopsja jest prawie niewykonalna a rak nie nadaje się do zoperowania. W przeciągu miesiąca pogorszyło się u mnie oddychanie, czułem się coraz gorzej. Moja żona skontaktowała się z zielarzem, który zalecił różne zioła, między innymi Paw Paw. W przeciągu 3 tygodni poczułem różnicę w oddychaniu, teraz czuję się znacznie lepiej. Mogę jeździć na rowerze, nie mam problemu z oddychaniem. Mam więcej energii i lepszą wytrzymałość. Jestem bardzo wdzięczny za Paw Paw. - 5 lat temu zachorowałam na raka piersi. W czasie jazdy samochodem było najgorzej. Guzy w obu piersiach powodowały dyskomfort i ból. Niemniej wszystko co robię, włączając w to przyjmowanie Paw Paw spowodowało spontaniczną remisję. Ostatnie USG wykazało zmniejszenie się guzów. Teraz mogę prowadzić samochód bez bólu. - Wykryto u mnie raka. Lekarze nie chcieli nic z tym robić, no może poza radiacją, ale też bez wielkich nadziei. Zdecydowałam się na leczenie naturalne i wraz z innymi suplementami zaczęłam przyjmować Paw Paw. Wkrótce guz się zmniejszył, a za to zwiększył się apetyt. Rzuciłam też palenie, a paliłam całe lata. Nawet nie było ciężko. Na pewno stało się coś dobrego. Lekarz powiedział, że nigdy nie widział takich ziół. Zaleca się przyjmować Paw Paw przez minimum 4 miesiące!!! KONTAKT 503 659 574 Dr Paw Paw, Original Balm (Oryginalny balsam o wielu zastosowaniach) Średnia ocena użytkowników: 4,3 /5 3 HIT! 64 % kupi ponownie Sprawdź ceny Dodawaj swoje kosmetyki do ulubionych, dzięki czemu łatwo je znajdziesz, posortujesz i zaplanujesz zakupy. Zobacz hity sprzedażowe REKLAMA Zdjęcia recenzentek Opis produktu Zgłoś do moderacji Balsam ma wiele zastosowań, od pielęgnacyjnej, przez ochronne lub jako wykończenie makijażu nie tylko na ustach Sprawdza się również na odparzenia pieluszkowe u dzieci. Balsam ma również właściwości lecznicze i może być stosowany na oparzenia słoneczne, podrażnia skóry oraz jako maseczka na włosy . Głównym składnikiem są sfermentowane owoce rośliny Papaji - Paw Paw. Recenzje 11 Średnia ocena użytkowników: 4,3 /5 Filtruj recenzje 11 Sortuj recenzje Dodanych produktów: 1 Napisanych recenzji: 211 4 /5 4 grudnia 2021, o 11:56 Kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: jedno opakowanie W poszukiwaniu dobrej ochrony na zimę dla moich ust przetestowałam już kilkanaście pomadek/ balsamów. Zupełnie przypadkiem trafiłam na ten produkt przy okazji promocji w Rossmanie. Mocno żołty kolor tubki zachęca do przetestowania tego kosmetyku. Konsystencja balsamu jest gęsta ale nie tępa przez co bez najmniejszego problemu z łatwością rozprowadzi się na ustach. Zapach jest bardzo neutralny wręcz glicerynowy. Osobiście bardzo chętnie widziałabym tutaj jakiś delikatny zapach ale jeżeli ktoś lubi produkty bezwonne to ten będzie idealny. Na ustach utrzymuje się zaskakująco długo ponieważ nawet po jedzeniu czy piciu nadal pozostaje warstwa ochronna. Nie utrzymuje się cały dzień ale nie wymaga tylu poprawek ile w przypadku pomadek ochronnych. Nakładałam go na usta wtedy kiedy były narażone na zimno, wiatr, śnieg i rewelacyjnie je ochronił. Usta są po nim gładkie oraz nawilżone. bardzo dobrze sprawdza się nałożony w bardzo małej ilości kilka minut przed matową szminką. Niweluje to wtedy efekt popękanych ust i szminka nie wygląda jak farbka plakatowa. Używałam go także na noc na suche skórki wokół paznokci i bardzo fajnie sprawdził się w tej roli. Produkt nie podrażnił i nie wysuszył moich ust a na dodatek można znaleźć dla niego dodatkowe zastosowanie. ZALETY: + doskonale chroni usta przed czynnikami zewnętrznymi + wygładza, + nawilża, + odżywia, + nie "zjada się" WADY: - glicerynowy zapach i posmak Dodanych produktów: 0 Napisanych recenzji: 294 5 /5 31 sierpnia 2021, o 23:07 Kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: kilka opakowań Zużyłam dwa opakowania tego cuda i obecnie jest moim ulubionym balsamem do ust, zarówno samodzielnie jak i pod bardziej matowe pomadki ( idealnie przygotowuję usta, nawilża i pozostawia ukojone). Nie będę więcej się rozpisywała, gdyż musiałabym powielać pozytywne opinie o nim, które inni już napisali. Polecam! Dodanych produktów: 0 Napisanych recenzji: 443 5 /5 9 sierpnia 2021, o 15:07 Kupi ponownie Używa produktu od: rok lub dłużej Wykorzystała: kilka opakowań Produkt wielozadaniowy. Natłuszcza i ochrania. Pomaga w gojeniu warto mieć w swej apteczce. Ja używam przeważnie na usta bo świetnie je chroni a przy tym nie lepi się i nie zjada . Łokcie pięty jeśli są szorstkie od razu pawpaw idzie w ruch. Czasem służy mi do zabezpieczania końcówek włosów oraz do stylizacji brwi. Naprawdę się sprawdza. Nie zapomnę też ile razy ratował i zabezpieczał moje skórki (lepiej niż jakieś oliwki) Jest jeszcze sprawa kataru i podrażnienie pod nosem znacie to? Ten balsam naprawdę przynosi ulgę Polecam z całego serca Dodanych produktów: 215 Napisanych recenzji: 1952 3 /5 29 czerwca 2021, o 09:04 Nie wie, czy kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Kupiłam balsam z myślą przede wszystkim o ustach. Do innych celów też się nadaje. Smarowałam nim nim podrażniony nos, dobrze działa bo jest bezzapachowy i bez barwników, więc nic w jego składzie nie podrażnia bardziej. To po prostu tłuste mazidełko, które regeneruje i ochrania skórę. Jeśli chodzi o główne użycie, czyli usta - jest słabiej. Dobrze działa używany na przemian z czymś mocniej regenerującym, sam może być używany raczej latem, przy zimnej pogodzie mi nie wystarczył. Jest gęsty, bez zapachu (szkoda, bo spodziewałam się zapachu i smaku papai), tubka dość duża (jeśli używamy tylko do ust) i wygodna. Nie ściera się szybko z ust, tworzy warstwę ochronną na długo. Nie zauważyłam, żeby przy upale roztapiał się, jak to się dzieje na przykład z carmexem. Nie odradzam zakupu, kosmetyk się sprawdzi, ale moim zdaniem nie daje nam więcej niż maść witaminowa z apteki. Dodanych produktów: 2 Napisanych recenzji: 45 4 /5 22 listopada 2020, o 12:51 Kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: jedno opakowanie Balsam ma wiele zastosowań od pielęgnacyjnej przez ochronne. Sprawdza się nie tylko na ustach. Ma również właściwości lecznicze i może być stosowany na oparzenia słoneczne, podrażnia skóry oraz jako maseczka na włosy. Ja stosuję go najczęściej na usta i skórki wokół paznokci, według mnie nawilża lepiej niż wazylina i jest bardziej komfortowy, choć przyznam szczerze, że nie podoba mi się w nim aplikator. Ma fajny krótki skład, jest bezapachowy i nielepiący. Dla mnie jest wydajny, ponieważ ja potrzebuję goniewiele na moje "dolegliwości". ZALETY: -wielozadaniowość -cena -krótki skład -nielepiący Wizażanki najczęściej polecają: Dodanych produktów: 4 Napisanych recenzji: 35 5 /5 HIT! 15 listopada 2020, o 17:28 Kupi ponownie Używa produktu od: rok lub dłużej Wykorzystała: jedno opakowanie Balsam kupiłam zeszłej zimy w Hebe jako "tłuściocha" na usta na wyjazd w góry. Akurat był w promocji, do tego miał krótki i obiecujący skład (wazelina, oliwa z oliwek, ekstrakt z papaji, sok z liści aloesu), dlatego bez wahania włożyłam go do koszyka. Powiem krótko, w swoim pierwotnym zastosowaniu zdał egzamin celująco, moje usta po powrocie z nart nigdy nie były w lepszej formie, a ja zachęcona jego działaniem na usta zaczęłam nieśmiało szukać mu kolejnych zastosowań. Teraz, po roku znajomości, używam go nałogowo do wszelkich obszarów mojego ciała wymagających natychmiastowego natłuszczenia i okluzji. Gości na skórkach paznokci, gdy zaczynają nieestetycznie odstawać. Ląduje na paznokciach, gdy chcę przywrócić im elastyczność. Smaruję nim łokcie i pięty, gdy zaczynają być szorstkie. Jest niezawodnym opatrunkiem na wszelkie obtarcia i zadrapania. Katar i podrażniony nos? Dalej, dalej gadżecie dr Pawpaw! Wyjazd z ograniczonym bagażem? Spokojnie mogę zostawić w domu serum do końcówek czy żel do utrwalenia brwi, balsam da sobie radę i z tymi problemami. Taki kosmetyczny McGaiver, który zawsze ląduje w mojej torebce. Oprócz mnogości zastosowań fenomenalna jest jego konsystencja. Wyciśnięty z rynku wygląda jak gęsta, tłusta maść, ale wbrew pozorom w ogóle się nie klei. Na ustach pozostawia delikatną, śliską powłoczkę zapewniającą okluzję. Nie "zjada się" jak wiele ochronnych produktów do ust, tylko przez długi czas stanowi barierę pomiędzy delikatnymi ustami a okrutnym mrozem, wiatrem czy suchym klimatyzowanym powietrzem. Nałożony na paznokcie daje im natychmiastowy zdrowy glow. W przesuszone miejsca ładnie się wtapia, nie wchłania się do końca, ale tworzy nieklejącą się powłoczkę, pod którą uszkodzona skóra może się spokojnie zregenerować. Jest niesamowicie wydajny, jedno opakowanie wystarczyło mi na ponad pół roku intensywnego stosowania, o którym pisałam wyżej. Obecnie stosuję drugą tubkę i mam nadzieję, że nigdy nie wycofają go ze sprzedaży. ZALETY: + Jako balsam do ust: nie lepi się, nie wchłania zbyt szybko, idealny do natłuszczenia ust zimą bądź w innych niesprzyjających warunkach otoczenia + Jeden kosmetyk- mnóstwo zastosowań. Zabrany na wyjazd odciąża kosmetyczkę + Niesamowicie wydajny + Solidne i estetyczne opakowanie + Czas przydatności po otwarciu (12 mcy) + Remedium na przesuszenia i obtarcia WADY: - Dostępny chyba tylko w Hebe, no i w internetach Dodanych produktów: 0 Napisanych recenzji: 121 4 /5 31 grudnia 2019, o 22:07 Nie wie, czy kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Kupiłam balsam zachęcona pozytywnymi opiniami, a trochę z ciekawości. Używam go głównie na usta, czasem na wysuszona skórę dłoni. Nieźle nawilża i sprawia, że skóra jest miękka, ale w moim przypadku nie ma długo. Możliwe, że potrzeba częściej aplikować balsam. Prawie nie ma zapachu i ma też fajny skład, to dla mnie plusy. Trochę nieprzyjemnie się nakłada, przejeżdzanie końcem "aplikatora" po ustach nie jest przyjemne. Używam zamiennie z innymi balsamami do ust właśnie ze wzgledu na niewygodne nakładanie. Na stosowanie na suche łokcie czy kolana wydaje się zbyt mała pojemność, ale pewnie też się sprawdza. Myślę, że warto spróbować gdy produkt jest w promocji. Dodanych produktów: 8 Napisanych recenzji: 107 2 /5 26 lipca 2019, o 18:31 Nie kupi ponownie Używa produktu od: kilka miesięcy Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Niestety produkt u mnie nie sprawdził się tak jak tego oczekiwałam. Naczytalam się wielu pozytywnych opinii o tym balsamie ale niestety... Do ust jest średni, brak wygodnego aplikatora, przez co rzadko po niego siegam.. Do ciała? Jest tak klejacy że nie dałam rady trzymać go zbyt długo. Jak dla mnie bubel. WADY: ❤️ Produkt nie nadaje się do nawilżenia ciała ❤️ Brak wygodnego aplikatora żeby nawilża usta Dodanych produktów: 5 Napisanych recenzji: 89 5 /5 HIT! 21 listopada 2018, o 00:10 Kupi ponownie Używa produktu od: miesiąc Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Kupiłam go w tk maxx początkowo nic nie zapowiadało się, że ten kosmetyk stanie się moim ulubieńcem. Słyszałam, że jest to jeden z ulubionych produktów Emmy Watson i licznych makijażystów. Postanowiłam, że sama chcę się przekonać, czy faktycznie jest taki dobry jak mówią. Jak się później okazało balsam ma wiele zastosowań. Przede wszystkim świetnie nawilża, odżywia i regeneruje usta. Dodam, że moje usta były zazwyczaj spierzchnięte, pękały, a nawet tworzyły się zajady po zastosowaniu tego "cuda" zapomniałam o tym problemie. Często wcieram go w skórki wokół paznokci, albo zwyczajnie nawilżam nim ręce, stopy (pięty),czy łokcie. Jeśli chodzi o jego zastosowanie w makijażu tutaj również sprawdza się rewelacyjnie, modeluje brwi (jak wosk), baza pod makijaż ( cera sucha). Dodatkowo ujarzmia moje włosy ( na ogół, każdy kosmyk jest w różną stronę ). Poza tym łagodzi oparzenia, wspiera naturalne procesy regeneracyjne przeciw odparzeniom pieluszkowym! Zgadzam się w 100% rewelacyjny balsam! ZALETY: -działanie (nawilża, koi, regeneruje) -skład -opakowanie (prosty design, pojemność 25ml/ idelana pojemność do torebki, 100ml) -cena -wydajność WADY: -dostępność (Tk maxx, hebe, mintishop) Dodanych produktów: 75 Napisanych recenzji: 698 5 /5 27 sierpnia 2018, o 23:40 Nie wie, czy kupi ponownie Używa produktu od: miesiąc Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Balsam jest oparty na wazelinie i oleju z oliwek, z dodatkiem fermentowanego składnika. Używam go do ust, teraz tylko po myciu zębów, bo w ciągu dnia latem chronię usta filtrem. Zmiękcza usta lepiej niż sama wazelina, są takie gładkie i miękkie. Podoba mi się kolor opakowania, fajny na lato, sprawdzi się jako prezent dla obojga płci lub dzieci. Ma nakrętkę i brak aplikatora na usta, więc lepiej używać czystymi rękami. Swój kupiłam w Hebe w pudle przy kasie. ZALETY: + zmiękcza + kolor opakowania + wydajność WADY: - brak aplikatora do ust Dodanych produktów: 0 Napisanych recenzji: 27 5 /5 HIT! 22 lipca 2016, o 12:13 Kupi ponownie Używa produktu od: miesiąc Wykorzystała: w trakcie pierwszego opakowania Zacznę od tego, że produkt naprawdę jest wielofunkcyjny. Można go stosować na wiele sposobów, co od razu pozwala nam na zaoszczędzenie miejsca w kosmetyczce ;) można stosować na suche skórki, jako balsam do ust, na suche łokcie czy pięty, jeśli ktoś nie ma problemów z przetłuszczającą sie cerą sprawdzi się też jako rozświetlacz. Oprócz tego używałam rownież do układania brwi. Tak naprawdę można go stosować (no prawie) do wszystkiego. Dużym plusem tego balsamu jest też skład. Idealny na lato, przydatny w podróży, ja jestem bardzo zadowolona . Dlaczego onkolog po otrzymaniu diagnozy o chorobie nowotworowej poszedł do psychologa oraz o trudnym procesie chorowania i wychodzenia w choroby mówi prof. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Prof. Jacek Jassem. Fot. M. Kmieciński/ PAP Monika Wysocka (PAP): Kiedy chorował Pan na nowotwór, skorzystał z porady psychoonkologa? Prof. Jacek Jassem: Od tego zacząłem. Zaraz po rozpoznaniu poszedłem po poradę psychologiczną. Można rzec – po co? Czy ja jestem słaby? Nie dam sobie bez tego rady? W USA niemal każdy ma swojego psychoterapeutę, to kultura tego społeczeństwa. On pomaga nie tylko w chorobie, ale w problemach życia codziennego. U nas wciąż człowiek, który idzie do psychologa, a już, nie daj Boże, do psychiatry, postrzegany jest jako nienormalny, więc wielu ludzi to ukrywa. Ludzie nie przyznają się także do przyjmowania leków przeciwdepresyjnych. Bo to przecież wstyd! A trzeba sobie jasno powiedzieć: nie ma herosów. Każdy, kto zachoruje na nowotwór, odczuwa strach – większy lub mniejszy. Nawet jeżeli jako onkolog będę pacjentowi mówił, że to błaha choroba, że w jego przypadku mamy niemal 100 proc. wyleczeń, to on ją widzi przede wszystkim w wymiarze zagrożenia życia. Z czasem, w wyniku rozmów z lekarzami, innymi chorymi czy psychologiem właśnie, oswaja się z tą myślą, jego nastrój się poprawia. Ale na początku strach jest dominującym uczuciem. Często towarzyszy mu gniew, czy bunt. I te wszystkie objawy znacznie łatwiej złagodzi psycholog niż lekarz. Po pierwsze – wiadomo, ile czasu ma dla pacjenta lekarz. A po drugie – niech robi to fachowiec. Oczywiście my, lekarze, mamy podstawowe przygotowanie psychologiczne, wiemy, jak rozmawiać z pacjentem. Ale nie zrobimy sesji terapeutycznej, która trwa godzinę, podczas której ten chory się psychicznie wzmocni i przystąpi do leczenia z zupełnie innym nastawieniem. Czego oczekiwał Pan po wizycie u psychoonkologa? Poszedłem z konkretną prośbą. Powiedziałem, że jestem przygotowany do leczenia, ale mam stracha. Zwyczajnie się bałem. Miałem zaawansowany hematologiczny nowotwór, na którym, jako onkolog, słabo się znałem. Oczywiście mógłbym zacząć studiować specjalistyczną literaturę, ale uznałem, że lepiej, aby zajęli się tym fachowcy. Natomiast potrzebna mi była pomoc, żeby pokonać strach, bo on paraliżuje. I tę pomoc otrzymałem. Ogromnie mi to pomogło, bardzo szybko udało mi się tego strachu pozbyć. Otrzymałem leczenie farmakologiczne, ale po kilku tygodniach mogłem się już z niego wycofać, bo ten najgorszy moment minął. Co poza wzmocnieniem psychiki można jeszcze dla siebie zrobić? Można się odpowiednio odżywiać – i tu jest z kolei rola dla dietetyka. Warto docenić fachowe porady w tej kwestii, bo leczenie onkologiczne czasem zaburza metabolizm czy powoduje zaburzenia układu pokarmowego. Trzeba też zadbać o utrzymanie optymalnej masy ciała. Wiele osób, które Pana znają, wiedzą, że żyje Pan aktywnie. Udało się w czasie choroby tę aktywność zachować? Można to zrobić i to jest bardzo, bardzo ważne. Ludziom często się wydaje, że jak już zachorują na nowotwór, to powinni się położyć się do łóżka i cierpieć, angażując przy tym całe swoje otoczenie. To jest fatalne podejście. Większość chorych w trakcie onkologicznego leczenia nie musi zasadniczo zmieniać swojego trybu życia. Powiem na własnym przykładzie – jestem od zawsze bardzo aktywny fizycznie. (...) aktywność fizyczna dodaje sił i zwiększa szansę wyleczenia(...) Oczywiście, gdy otrzymywałem bardzo intensywną chemioterapię, z pewnych rzeczy musiałem na jakiś czas zrezygnować, np. z koszykówki czy siatkówki, bo nie czułem się na siłach. Ale nie było ani jednego dnia, kiedy nie zrobiłbym sobie półgodzinnych porannych ćwiczeń. Traktowałem je jako wyzwanie, mówiłem sobie – no, zobaczymy, czy dzisiaj zrobisz te 40 pompek. I robiłem. Było mi trudniej, ale robiłem. Codziennie miałem przy sobie telefon z aplikacją, która liczy liczbę kroków i pilnowałem, aby zrobić te 10 tys., które są moją dzienną normą. Zdarzało się, że zmęczony wracałem z pracy do domu – bo starałem się pracować przez cały ten czas – i okazywało się, że brakuje mi 2-3 tys. kroków. Wychodziłem więc jeszcze wieczorem na spacer, żeby móc zasnąć z przekonaniem, że zrealizowałem swój cel. Robiłem to dla siebie, bo to ma wyraźne przełożenie na wyniki leczenia. Wielu pacjentów boi się dużego wysiłku myśląc, że w ten sposób zmniejszą swój potencjał do walki z chorobą. Nie! Wręcz przeciwnie, aktywność fizyczna dodaje sił i zwiększa szansę wyleczenia – są na to dowody. Oczywiście to nie jest recepta dla wszystkich, trzeba ten wysiłek dopasować do swoich możliwości. Są osoby tak zmordowane chorobą, że to może być trudne. Trzeba wtedy zastosować indywidualny program. Jednak bardzo rzadko się zdarza, aby chory nie mógł wyjść na spacer, to już musi być skrajne stadium choroby. Może więc nie trzeba od razu biegać maratonów, ale na spacer z pieskiem czy bez pieska, codziennie jednak można się wybrać. Pan nie pali, ale co zaleca Pan palaczom, którzy mają diagnozę nowotworu? Główną przyczyną nowotworów jest palenie tytoniu i wiele osób, które zachoruje na nowotwór spowodowany tym czynnikiem, np. na raka płuca uważa, że nieszczęście już się stało i można sobie dać sobie spokój z tym rzucaniem, bo nic już im bardziej nie zaszkodzi. To nieprawda! Okazuje się, że rzucanie palenia tytoniu przez chorych z rozpoznaniem nowotworu – niezależnie od tego czy jest on powodowany tytoniem, czy nie – kapitalnie zwiększa możliwości wyzdrowienia! Bo, po pierwsze, chory znacznie lepiej toleruje leczenie i to każde leczenie. W sposób oczywisty leczenie chirurgiczne – wielu torakochirurgów wręcz nie chce operować chorych, którzy dalej palą, radioterapię – znacznie mniej jest odczynów popromiennych, bo przecież palenie tytoniu jest czynnikiem drażniącym, zwłaszcza w obszarze napromieniania (wielu chorych nie kończy z tego powodu leczenia). A także leczenie systemowe, bo chemioterapia czy inne metody leczenia u chorych nadal palących przynoszą gorsze efekty. Toksyczne substancje zawarte w dymie tytoniowym przedostają się przecież do krwiobiegu, zmieniając metabolizm leków. Niektóre z nich mogą w związku z tym wymagać zupełnie innych – wyższych lub niższych dawek, a te już nie jest tak łatwo dobrać. Tak więc u osób nadal palących jest znacznie więcej powikłań i znacznie gorsze są wyniki leczenia. Znacznie gorszy jest apetyt, który jest bardzo potrzebny w trakcie intensywnego leczenia, a także ogólna jakość życia. I jeszcze jedna bardzo ważna informacja: kontynuowanie palenia tytoniu zwiększa ryzyko kolejnej choroby nowotworowej i zgonu z powodu chorób układu sercowo-naczyniowego. Wielu chorych umiera choć mogliby żyć, gdyby zaprzestali palenia. Przekonał mnie Pan. Jestem jeszcze ciekawa, czy po zachorowaniu musiał Pan zrezygnować ze swoich ekstremalnych podróży, z których słynie Pan w środowisku? W roku, w którym zachorowałem, mieliśmy zaplanowaną wspaniałą wyprawę na Alaskę – i z bólem serca musiałem z niej zrezygnować, bo akurat byłem w najbardziej intensywnej fazie leczenia. Po prostu nie nadawałem się do tego. To jest właśnie ta sytuacja, o której przed chwilą wspominałem – czasem trzeba trochę odpuścić, nie zawsze można zrobić wszystko, co by się chciało. Wzruszyli mnie towarzysze moich wypraw, którzy solidarnie zrezygnowali z wyjazdu, choć wszystko było zapięte na ostatni guzik. Ale trzy miesiące po zakończeniu chemioterapii wybraliśmy się na znacznie skromniejszą, ale też przepiękną wyprawę w Karpaty ukraińskie. Łaziliśmy po połoninach, odwiedzaliśmy zabite deskami wioseczki i było cudownie, choć mniej intensywnie niż zazwyczaj. Zrobiliśmy to jednak, żeby zachować tradycję corocznych wypraw. W tym roku jedziemy w Kaukaz i już wiem, że też będzie wspaniale, choć jeszcze nie hardcorowo. A jeśli dobrze się ułoży, może od przyszłego roku będziemy znowu jeździć bardziej wyczynowo na krańce świata. Zobaczymy co los przyniesie. Tymczasem parę dni temu, żeby utrzymać poziom adrenaliny, wykonałem swój pierwszy w życiu skok spadochronowy – wrażenia bezcenne! Czy można się ustrzec przed rakiem? Nie do końca, ale można znacznie zmniejszyć ryzyko zachorowania. Biorąc pod uwagę, że dwie trzecie nowotworów ma swoją przyczynę w naszych zachowaniach – diecie i stylu życia, czyli czynnikach, które możemy modyfikować – to można zrobić dla siebie naprawdę wiele. Proszę spojrzeć: 70 proc. ludzi umiera z powodu chorób nowotworowych i chorób układu sercowo-naczyniowego. Czynniki ryzyka dla obu wymienionych grup chorób są bardzo podobne: palenie tytoniu, nieodpowiednia dieta, brak aktywności fizycznej, nadużywanie alkoholu. (...) nie ma herosów. Każdy, kto zachoruje na nowotwór, odczuwa strach – większy lub mniejszy. Nawet jeżeli jako onkolog będę pacjentowi mówił, że to błaha choroba, że w jego przypadku mamy niemal 100 proc. wyleczeń (...) Na szczęście to się trochę zmienia – w porównaniu do lat 70. liczba palących mężczyzn zmniejszyła się o połowę i skutkuje to zmniejszającą się liczbą zgonów spowodowanych rakiem płuca. Wbrew obiegowej opinii to właśnie mężczyźni zrozumieli, że sobie szkodzą. Niestety, u kobiet nie wygląda to już tak dobrze – od wielu już lat w tej grupie notuje się stopniowy wzrost zachorowań na raka płuca. Narastającym problemem, zwłaszcza w rozwiniętych krajach, staje się także nadwaga i otyłość. Przewiduje się, że będzie to plagą XXI wieku. Dużo się mówi o dobroczynnym wpływie na zdrowie aktywności fizycznej i to chyba akurat zmienia się na lepsze… Wciąż za mało. W Polsce nadal kultura aktywnego spędzania czasu jest słabo rozwinięta. Oczywiście widzimy coraz więcej ludzi którzy biegają, chodzą do siłowni, jeżdżą na rowerze, ale mogłoby być znacznie, znacznie lepiej. Popatrzmy na przykład na Skandynawów: ile tam jest tego typu aktywności! W USA są w każdym mieście setki boisk do koszykówki i wszystkie są stale zajęte przez młodzież. A nasze orliki są albo nieczynne, albo zdewastowane i nikt nie myśli o ich odnawianiu... Co trzecie polskie dziecko ma otyłość lub nadwagę. Państwo powinno stworzyć warunki do uprawiania sportu, bo to jest fantastyczna inwestycja. Najprawdopodobniej liczba zachorowań na nowotwory będzie wzrastała, ponieważ jako społeczeństwo się starzejemy, a nowotwory w dużej mierze związane są z wiekiem. Palimy co prawda mniej, ale za dużo jemy, pijemy alkohol i lekkomyślnie korzystamy ze słońca. Możemy jednak znacząco przyhamować ten trend poprzez rozsądne zachowania. A co z wczesnym wykrywaniem raka? To druga rzecz, którą możemy dla siebie zrobić. Są trzy nowotwory, które można wcześnie wykryć i dzięki temu zmniejszyć ryzyko zgonu: rak szyjki macicy, rak piersi i rak jelita grubego. Wszystkie badania przesiewowe wykrywające te nowotwory są w 100 proc. finansowane przez państwo. Społeczeństwo powinno z nich korzystać, bo badania te zmniejszają ryzyko zgonu. W przypadku jelita grubego i raka szyjki macicy zmniejszają także ryzyko zachorowania, bo w tym przypadku często wykrywa się stany przedrakowe. Mammografia wykrywa co prawda zmiany, które już są nowotworem, ale w tym przypadku można zastosować bardziej skuteczne i mniej okaleczające leczenie. Jeśli rak piersi jest wykryty we wczesnym stadium, można uniknąć amputacji, co jest dla kobiety korzyścią zarówno fizyczną, jak i psychiczną. Skoro takie to proste, czemu jest taki opór w ich stosowaniu? Dobre pytanie. To pokazuje jak dużo zależy od głowy. „Nie będę się badał, bo jeszcze, nie daj Boże, okaże się, że mam raka”. Wyświechtane, a jednak wciąż popularne myślenie. Dokładnie odwrotne od tego które promujemy, czyli: „Badaj się, bo może masz raka. Jeśli odkryjesz go wcześniej, zwiększasz swoje szanse na skuteczne leczenie, nie rezygnuj z tej szansy”. Mówimy to zresztą także studentom i lekarzom, jest to tzw. czujność onkologiczna. Jeżeli masz jakiekolwiek wątpliwości, to najpierw wyklucz obecność nowotworu, a dopiero potem sprawdzaj inne choroby. Bo rak rozwija się zawsze postępująco. Z innymi chorobami można czasem poczekać, z rakiem nigdy – czas zawsze działa na niekorzyść, nieubłaganie pogarsza szanse wyleczenia. Lekarze powinni przekonywać ludzi, że można wziąć zdrowie w swoje ręce, pokazać, że rak jest uleczalny, a badania są dla ludzi. Niektórzy uważają, że mammografia czy kolonoskopia są nieprzyjemne, wręcz bolesne. To jest bardzo indywidualne, bo ludzie mają różny poziom odczuwania bólu czy dyskomfortu. Parę lat temu miałem kolonoskopię i mogę powiedzieć, że nie jest to takie straszne. Nieco mniej przyjemne jest przygotowanie się do tego badania, które polega na gruntownym oczyszczeniu przewodu pokarmowego. Ale z drugiej strony te krótkotrwałe niemiłe odczucia mogą uratować życie. Chyba nie ma się nad czym zastanawiać. Co ciekawe – dużą rolę odgrywają tu uwarunkowania kulturowe. Pewien znany gastroenterolog powiedział mi kiedyś, że w Skandynawii blisko 100 proc. kolonoskopii robi się bez znieczulenia, zaś we Włoszech prawie 100 proc. w ogólnym znieczuleniu. Chyba więc jest to kwestia społecznego nastawienia. Czy pacjent – już nie zdrowy człowiek, lecz osoba u której rozpoznano nowotwór – może poprawić swoją szansę? Może. Bo proces leczenia to wspólne zadanie tego, który leczy i tego, który jest leczony. Nawet najmądrzejszy lekarz, z największym doświadczeniem i wiedzą nie wyleczy chorego, jeśli ten nie będzie tego chciał i jeśli nie uwierzy w sens terapii. Leczenie jest wtedy skuteczne, kiedy jest realizowane. Truizm, ale jeśli lekarz zleci choremu przyjmowanie jakiegoś leku, a on wie od sąsiada, że można się leczyć inaczej, albo nie brać tego leku i oszukuje lekarza, mówiąc, że go przyjmuje – to się nie może to udać. A proszę mi wierzyć, że tak się dzieje. Powiedzmy więc sobie to jasno – w przypadku nowotworów placebo niestety nie działa. W związku z tym chory musi od samego początku współpracować z lekarzem. Brzmi prosto, ale w praktyce różnie to bywa… Wiem. To rola lekarza, aby przekonał chorego do siebie. To bardzo ważna rzecz i nie bagatelizowałbym tego. Nie chcę powiedzieć, że lekarz jest święty i nieomylny. W Polsce jest ponad 100 tys. lekarzy i to oczywiste, że jedni są lepsi, drudzy gorsi. Dlatego od lat walczę o to, aby chory miał prawo do drugiej lekarskiej opinii. I nie chodzi o podważanie autorytetu lekarza, nic podobnego. Jeżeli człowiek zachoruje na ciężką chorobę, a taką jest nowotwór, to bardzo dobrze jeśli ma pewność, że jest właściwie leczony. A tę pewność może mu zwiększyć opinia innego fachowca, a nie znachora czy Goździkowej. Niestety w Polsce wciąż ta kwestia jest kompletnie nieuregulowana. To zresztą coś, na czym powinno zależeć także płatnikowi. Są bowiem tacy chorzy, którzy w ogóle nie potrzebują drugiej opinii, ale są też tacy, którzy biegają od lekarza do lekarza, robi się mętlik, a NFZ za wszystko płaci. Bo to nie jest tak, że każdy lekarz powie choremu dokładnie to samo. Niestety, w medycynie nic nie jest czarne albo białe. Najczęściej dostępne są pewne modyfikacje terapii czy alternatywne sposoby, o których lekarz powinien powiedzieć podczas pierwszej rozmowy z chorym. Ale bywa i tak, że jeden lekarz zaproponuje jakiś schemat leczenia, a drugi inny. I to wcale nie musi oznaczać, że któryś z nich się myli – te schematy mogą być po prostu równorzędne i stosowane wymiennie, ale pacjentowi trudno to ocenić. Dlatego dobrze byłoby, żeby NFZ uregulował tę sprawę i ustalił np., że każdy chory ma prawo do drugiej bezpłatnej opinii. Ale nie do kilku czy kilkunastu, jak jest obecnie. Należy więc zapewnić choremu bezpieczeństwo i wzmocnić go psychicznie, ale też unikać nieuzasadnionych kosztów, bo te pieniądze można by lepiej wykorzystać. A wracając do relacji lekarz-pacjent: leczenie onkologiczne to dla chorego często wielki wysiłek i bieg z przeszkodami. Trzeba go zatem zmobilizować do działania, przekonać, że tę walkę warto podjąć. Wytłumaczyć, że jest okres rozpoznawania choroby, okres leczenia – często bardzo trudny - i okres wychodzenia z choroby i powrotu do normalnego życia. Jeżeli chory widzi tę perspektywę i zrozumie, że zachorowanie na raka nie oznacza, że świat się kończy, to znajdzie w sobie siłę, by zawalczyć. Czy to rola lekarza? Częściowo tak, ale od tego są też psychoonkolodzy, którzy powinni umacniać chorych w przekonaniu, że choroba to nie koniec świata – ona się zaczyna, następnie coraz częściej dobrze kończy i człowiek wraca do życia, pozostając tą samą osobą. Chorzy o tym zapominają, uważają, że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. A my, lekarze, robimy wszystko, aby mogło być jak dawniej, żeby chory wrócił do dawnego życia nie tylko jako zdrowy człowiek, ale też jako członek swojej rodziny, swojej społeczności zawodowej czy swojego grona przyjaciół, żeby miał prawo zapomnieć. I coraz częściej to się udaje. Rozmawiała Monika Wysocka,

paw paw na raka opinie